Wokół Maryli Rodowicz w ciągu ostatnich kilku dni pojawiło się wiele kontrowersji. A to wszystko za sprawą sylwestra, w którym artystka początkowo miała nie brać udziału, a finalnie okazało się, że wystąpi dwa razy. Szkoda tylko, że tak krótko…
We wtorek Maryla poinformowała, że nie wystąpi na żadnym telewizyjnym sylwestrze, ponieważ nie dostała zaproszenia. Żeby jednak uratować zrozpaczonych fanów postanowiła zorganizować swój własny sylwester dzień wcześniej, na przekór wszystkim telewizjom, które zignorowały królową polskiej sceny. Jak się okazało, telewizja Polsat poszła po rozum do głowy i jednak zaprosiła Marylę. Artystka zapowiedziała wtedy, że nie rezygnuje ze swojego prywatnego sylwestra, którego transmisję mogliśmy obejrzeć wczoraj o 20.
Podczas występu Maryla opowiadała fanom różne anegdotki i zachęcała widownię do zabawy.
Czy śpiewaliście ze mną? Widziałam, że nikt nie tańczył. Oj, oj. Będą kary, cielesne – powiedziała groźnie.
Zdradziła również fanom, skąd wziął się pomysł na takie wydarzenie.
To był taki błyskawiczny pomysł. Zaczęło się od mojego czytania wpisów internautów na temat Sylwestra, że nie ma Maryli, że nie będzie chyba roku 2021.
Opowiedziała także, że czeka ją ciężka noc, ponieważ bardzo szybko musi wybrać kreację na sylwestrowy wieczór, a jak wiemy Maryla lubi puścić wodze fantazji, jeśli chodzi o strój.
Jeszcze dzisiaj rano zadzwonił Polsat. Wszystko się fantastycznie złożyło. Jutro się widzimy na antenie. Jeszcze w nocy muszę przegrzebać wszystkie swoje kreacje i coś wymyślić, bo od wczoraj do jutra jest bardzo krótki czas, jak na moje apetyty kostiumowe.
Maryla zaznaczyła również, że mogą jej się mylić trochę teksty, a to wszystko przez pandemię koronawirusa i brak koncertów od prawie roku. Artystka wyraziła nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy.
Niestety cały koncert trwał tylko 18 minut… Mamy nadzieję jednak, że dziś wieczorem zostanie nam to wynagrodzone podczas Sylwestrowej Mocy Przebojów.