
18 miesięcy temu Kamil Durczok został zatrzymany przez policję za spowodowanie wypadku na trasie A1. Dziennikarz był pod wpływem alkoholu. Dzisiaj odbyła się pierwsza rozprawa sądowa. Durczok wyglądał na skruszonego.
W lipcu 2019 roku Kamil Durczok wjechał w pachołki rozdzielające jezdnie. Jeden z nich uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód. Na szczęście w tym zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Badanie alkomatem wykazało, że dziennikarz w chwili zatrzymania miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W środę ruszyła sprawa w sądzie w Piotrkowie Trybunalskim. Przed sądem Durczok sprawiał wrażenie skruszonego. Powiedział o podjętej przez siebie terapii.
To się zwyczajnie nie miało prawa zdarzyć, ale się jednak zdarzyło. Z pełną świadomością muszę ponieść karę i karę tę poniosę. Od lipca 2019 roku od momentu, kiedy się to wydarzyło, w moim życiu wiele się zmieniło, przede wszystkim ze względu na to co obiecałem publicznie, zacząłem terapię. Ten proces trwa i pewnie jeszcze długo będzie trwał
Opowiedział także o krytyce i hejcie, które otrzymał po tym wydarzeniu. Uważa jednak, że w pełni na te nieprzychylne słowa zasługuje i szczerze przeprasza.
Nie myślę tylko o osobach, które mnie krytykowali, także o tych, których po prostu zawiodłem: o moich bliskich, moich przyjaciołach, moich widzach, moich czytelnikach. Na konta społecznościowe wpłynęły setki, jeśli nie tysiące bardzo ostrych, czasem obraźliwych głosów oburzenia, jak powiadam całkowicie uzasadnionego. Na każdy z tych głosów starałem się odpowiedzieć indywidualnie, odpisując, prosząc o wybaczenie, przepraszając. Jednoczesne dzisiaj jeszcze raz chciałbym powiedzieć: przepraszam.
Za swoje czyny Durczok może zostać skazany nawet na 12 lat pozbawienia wolności.